wtorek, 5 marca 2013

3. Seksowna asystentka. Czego nam więcej potrzeba?

- I czego tu się jeszcze zastanawiać? Bierz tę robotę.
- No nie wiem. To cały wieczór zawalony...
- No w sumie tak.
- Właśnie. Nie, nie mogę jej przyjąć. A i mam jeszcze jedno pytanie. Co to jest libero?
- Hmm... Jakby ci to wytłumaczyć, żebyś zrozumiała. To taki siatkarz, zazwyczaj najniższy. Odbiera, wystawia, ale nie zagrywa i nie atakuje.
- To po co ktoś taki?
- Boże, Dżul. Odbiera trudne zagrywki... takie, no... których inni nie mogą odebrać, no... Jezu, wyguglaj sobie..
- Siatkówka jest głupia - podsumowałam i odwróciłam się aby podejść do trenera. - Proszę pana?
- Tak?
- Już podjęłam decyzję.
- Tak szybko?
- No... tak. I jednak nie chcę tej roboty.
- Szkoda - trener od razu zmienił wyraz twarzy.
- Ale do piątku mogę pomagać, bo i tak nie mam nic innego do roboty, więc się oferuję, a pan do tego czasu na pewno kogoś znajdzie - uśmiechnęłam się serdecznie.
- Zgoda - podaliśmy sobie dłonie. - To do piątku jesteś moją asystentką - uśmiechnął się.
- Na to wygląda - przytaknęłam.
Od kiedy to ja się taka pomocna zrobiłam? Siatkarze w tym momencie zeszli z boiska i okrążyli trenera, a co za tym szło również mnie. Poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach, a potem lekkie szarpnięcie w tył i czyjś oddech na swojej szyi.
- Seksowna asystentka. Czego nam więcej potrzeba? - Wszędzie rozpoznam ten głos.
- Zabieraj te łapska, albo obiecuję, że zetrę ci ten uśmieszek z twarzy - syknęłam.
- Lubię wyzwania, a ty nim właśnie jesteś - szepnął, ale posłusznie zabrał ręce i zaczął wysłuchiwać porad trenera. 
Prychnęłam i wyszłam z tego kręgu wielkoludów. Po chwili wszyscy siatkarze zaczęli kierować się w stronę szatni.
- Idziemy? - zapytałam Angeli.
- Poczekaj jeszcze sekundę, muszę obgadać artykuł z Ruszczykiem.
- Ja chcę do domu - jęknęłam.
- Nie irytuj mnie. To zajmie dosłownie chwilę - rzuciła i oddaliła się.
- Panno Julio - usłyszałam za sobą głos trenera.
- Po prostu Julio - odwróciłam się.
- Okej. Julio, mogę cie o coś jeszcze prosić?
- I tak nie mam nic ciekawego do roboty - oznajmiłam.
- Mogłabyś to zanieść Lotmanowi? - zapytał, wręczając mi jakąś reklamówkę. - Na pewno są jeszcze w szatni.
Skinęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. Lotman to chyba nie jest imię, nie? Ksywka? Nazwisko? Angela musi mnie chyba jednak trochę poduczyć. Sami superbohaterowie kurde. Najpierw Bartman, teraz Lotman.
W końcu dotarłam do drzwi i tak jak ostatnio, zapukałam i ponownie usłyszałam 'proszę'. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka i znowu spotkałam się w widokiem półnagich siatkarzy.
- Widzę, że ciągnie cię do tego miejsca. - odezwał się roześmiany Krzysiek. - Pomóc ci w czymś?
- W sumie to tak.
- Siadaj obok i opowiadaj co cię trapi dziecko - Igła znowu się roześmiał. Czy on kiedykolwiek był smutny? Nie wyobrażałam go sobie takiego.
Usiadłam więc obok niego.
- To tego... szukam jakiegoś Lotmana, czy jakoś tak. Mam dla niego coś od trenera - pomachałam trzymaną przez siebie reklamówką.
- Paula?
- No chyba. Nie wiem jak mu tam.
Krzysiek znowu się zaśmiał.
- Pod względem siatkówki jesteś zupełnie inna niż siostra, nie?
- Całkowicie.
- Lotman musiał iść do fizjoterapeuty. Jak chcesz to mogę to mu przekazać - zaproponował.
- Dobrze by było.
- To dawaj mi to - Igła zabrał mi reklamówkę i wyszedł z szatni. Rozejrzałam się dookoła. W pomieszczeniu znajdował się jeszcze Piotrek i czterech innych siatkarzy. Po chwili z prysznicowni (czy jak to się tam nazywa), wyszedł Bartman w samym ręczniku. Nie chcąc mieć z nim nic do czynienia, zerwałam się z ławki z zamiarem wyjścia. Ten jednak zaraz się przy mnie znalazł i zmusił mnie ciałem do przylgnięcia do ściany, a następnie oparł rękę trochę ponad moją głową.
- Znowu się spotykamy. Przypadek? A może to ty do mnie lgniesz kotku, co?
- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś spieprzał? Widać do tego twojego zakutego łba nic nie dociera - warknęłam.
- Przestań udawać. Wiem, że cię pociągam tak samo, jak ty mnie - zbliżył swoją twarz do mojej i w tym momencie coś gwałtownie go ode mnie odciągnęło.
- A walnął się ktoś kiedyś Bartman? Najlepiej w łeb, na przykład patelnią? - popatrzyłam ze zdziwieniem na swojego wybawiciela, który okazał się być Piotrkiem.
- A co ktoś taki jak ty może mi zrobić? - zaśmiał się Zbyszek.
- Nigdy nie możesz sobie odpuścić, prawda?
- Jak ty mnie dobrze znasz Piotrusiu - powiedział Bartman i rzucają w moją stronę spojrzenia pt. 'to jeszcze nie koniec', odszedł na drugą stronę szatni.
- Sama bym sobie poradziła - prychnęłam.
- No nie sądzę - odparł Piotrek. - Najwyraźniej jesteś nowym, upatrzonym celem Bartmana. Uwierz, że on nie odpuszcza sobie żadnej dziewczyny, którą postanowi zdobyć - spojrzał w moją stronę.
- Co nie zmienia faktu, że nie potrzebuję pomocy jakiegoś siatkarzyny- chciałam dać mu do zrozumienia, że nie jestem jakąś małą, bezbronną dziewczynką.
- Wystarczyłoby zwykłe 'dziękuję'.
Prychnęłam tylko i obrzucając ich oboje pogardliwym spojrzeniem, opuściłam pomieszczenie.
Byle do piątku, Dżul, byle do piątku - powtarzałam sobie przez całą drogę powrotną na salę, uspokajając się.
- Andżela, błagam się, chodźmy już - jęknęłam, kiedy znalazłam się przy siostrze.
- Już, już. Tylko rzeczy pozbieram - oznajmiła i zabrała się za pakowanie torby. - Z tobą się nie da pracować. Ja nie wiem jak ty sobie w życiu poradzisz - powiedziałam kiedy już szłyśmy do samochodu.
Wzruszyłam ramionami - Wystarczy mi bogaty mąż.
- Ciekawe, kto by cię chciał - zadrwiła, za co dostała kuksańca w ramię. - Ała. No co? Taka prawda.
- A ja myślę, że ten ochroniarz to kasiasty jest, te ubrania, ten styl, ten samochód.
- Daj spokój młoda. On na ciebie nie poleci za nic w świecie.
- Myślę, że już poleciał...
- Śmieszna jesteś. Jak chcesz to mogę się z tobą założyć.
- Co? Założyć?
- No tak. Że nie poderwiesz go do końca twojego pobytu tutaj, czyli do wtorku. To co? Zakład?
- Jasne. Uwielbiam zakłady... Tylko o co?
- Przez miesiąc sprzątasz mój pokój - wyszczerzyła się.
- Okej, A ty przez miesiąc wozisz mnie gdzie tylko zechcę i kiedy zechcę.
- I ta nie wygrasz - wyciągnęła rękę w moją stronę.
- Jeszcze się zdziwisz - uścisnęłam jej dłoń, a następnie przecięłam zakład.

______________________________________________________________________________
Tak wiem, że zawiodłam was na moim drugim blogu, ale jestem teraz w szpitalu i dostęp do internetu sięga poziomu zerowego. Mój kochany kuzyn użyczył mi swojego notebooka z bezprzewodowym netem na jeden dzień, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna, i udało mi się naskrobać ten rozdział. Mam nadzieję, że mi wybaczycie tą moją nieobecność w blogowym świecie.

Enjoy!

9 komentarzy:

  1. O matko, From My Dreams, wracaj nam szybko do zdrowia, sama wyszłam ze szpitala 3 tygodnie temu po operacji więc wiem co czujesz (epidemia jakaś czy co?). Trzymam mocno kciuki, żeby wszystko się ułożyło u Ciebie, a stałe czytelniczki (tak, tak to ja :D) na pewno nie mają Ci za złe nieobecności, to tylko blog, zdrowie jest najważniejsze, przekonałam się o tym boleśnie tak jak już wspominałam! Trzymaj się ciepło!
    Co do rozdziału, to czytałam z wypiekami, będzie niezła jazda, skoro Julia założyła się z siostrą o podryw! :) Na bank nie odpuści!:) Trzymaj się dzielnie:*
    In my head

    OdpowiedzUsuń
  2. wracaj wracaj szybko do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. OOO.. ;)) ZDROWIEJ I PISZ NOWE ROZDZIALY! MASZ KOLEJNA STALA CZYTELNICZKE :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale nachalny ten Zdzisiek;D Super rozdział;P

    OdpowiedzUsuń
  5. życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)
    rozdział bardzo fajny ;) Zibi i jego podryw bezcenny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nadrobiłam pozostałe rozdziały i stwierdzam, że blog najprawdziwiej w świecie podoba mi się. Zbyszek jest naprawdę irytujący, a w pewnych momentach mnie rozwala! Jestem ciekawa jak to się potoczy z tym podrywem...
    Także tego no, czekam na następny. :)
    Zapraszam również tutaj ---> http://bo-w-oczach-tkwi-sila-duszy.blogspot.com/
    Gorąco pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do zdrowia :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha Igła jak zwykle pozytywnie. Bartman nie daje za wygraną, a Piotrek w obronie Julki. Hmm... Świetny rozdział. Zawsze jak czytam twojego bloga to jakoś humor mi potem dopisuje :D Czekam na więcej i życzę szybciutkiego powrotu do zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wchodzę, żeby poinformować o nowym rozdziale, a tu patrzę i nie skomentowałam rozdziału! Dlatego teraz nadrabiam.
    Rodział świetny. Boże.. Jaki Bartman ma pusty czerep.. Piter, jaki fajny.. Staje w obronie Julki. W sumie to mogła chociaż podziękować. Krzyś jak zwykle rozbraja :) Taki wesoły chłopiec z niego :D Mam nadzieję, że szybciutko dodasz czwóreczkę.
    Serdecznie zapraszam na piąty rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :**

    PS. Szybkiego powrotu do zdrowia :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Igła rozwala system po całości! :D No i Piotruś jako bohater też się sprawdził. A Bartman coraz bardziej działa mi na nerwy, taki trochę niewyżyty erotoman z niego na mój gust... ;)

    OdpowiedzUsuń